czwartek, 1 maja 2014

rozdział 1a



- No proszę, proszę... Czyżbyś Potter został porzucony przez swoich przyjaciół? - W drzwiach przedziału stanął Malfoy. O dziwo bez swoich goryli za plecami. - Czyżby wreszcie zauważyli, że jesteś nienormalny?
- Oni przynajmniej mają mózg, nie to co te Twoje pieski... - Harry poczuł satysfakcję widząc jak blondyn się krzywi. Niedługo potem wyszedł.
Jedynym co go zdziwiło było to, że blondyn nie wdał się z nim w kłótnie. Mogło mieć na to wpływ kilka nieprzewidzianych sytuacji... Zdarzyło się parę razy, iż Nifare widząc jak zaczynają się kłócić po prostu skakała na ślizgona i przewracała go. Ten wyraźnie czuł jak coś na niego wpada, ale nic nie widział. Stworzenie widział jedynie Harry jako jego właściciel, a poza nim nikt nie wiedział, że ono jest w szkole. Dlatego coraz rzadziej wymieniali więcej niż dwie lub trzy uszczypliwości i się rozchodzili. Większość ludzi właśnie z tego powodu zaczęła się zastanawiać czy Prorok nie mówił prawdy o jego szaleństwie...
Harry'emu nagle zakręciło się w głowie i stracił przytomność...

***

- Jesteś pewien? Nie wygląda na silnego...

- Tak, to z pewnością On. Jako jedyny ma moc zdolną nas uwolnić z tego przekleństwa, pokonać łowców i zakończyć wojnę pomiędzy czarodziejami, przywracając życie umarłym i równowagę. Ten chłopak jest naszą jedyną nadzieją.

-  Nie możemy pozwolić by go odnaleźli. To będzie koniec dla Zelbento. Cała rasa przeminie jeśli go dorwą...

- Na razie nie jest jeszcze gotowy. Ale zanim to nastąpi będziemy musieli go tymczasowo ściągnąć tutaj...

***

Obudził się ze strasznym bólem głowy. Nie miał pojęcia dlaczego stracił przytomność, ale nie podobało mu się to i wizje, które ujrzał. Voldzio znów coś planował. Wiedział to po jego sposobie zdobywania informacji. Jakaś rasa magicznych stworzeń... Zeb..., Zek... Nie... Zelbento. Tak to się nazywało...
O tym samym rozmawiali chyba Ci dziwni ludzie... Nie widział ich zbyt dokładnie i niewiele zrozumiał z tej dziwnej mowy, ale jednego był pewien. Ci ostatni rozmawiali z pewnością o nim.
Pociąg wjechał na stację. Harry nawet przez chwilę się nie zawahał sięgając po kufer i wysiadając z wagonu. Chciał mieć już to wszystko za sobą. Nie oglądając się w tył ruszył do wyjścia z peronu, a potem z dworca. Na najbliższym parkingu zauważył wuja. Szybko do niego podszedł by ten nie musiał na niego zbyt długo czekać. Starszy mężczyzna wskazał mu na samochód i chłopak szybko włożył kufer do bagażnika. Wsiadając do auta poczuł, że ktoś mu się przygląda. Gdy spojrzał w lusterko zauważył dziwnie wyglądającą osobę nawet w standardach czarodziei. Na szczęście dla niego szybko ruszyli z powrotem na Privet Drive.
Po dotarciu pod numer 4 natychmiast zabrał bagaż i ruszył do swojego pokoju. Jeśli wszystko pójdzie dobrze już za kilka dni jego tu nie będzie…

###

Wiem dawno mnie nie było. Ale nareszcie jestem z po prawdzie pierwszym rodziałem. 
Jednak nie można mieć wszystkiego. Mija wena niestety wróciła niedawno. Dlatego właśnie jak tylko skończyłam to dodaje... 
To tylko jedna część pierwszego rozdziału. Czekajcie na następną! Postaram się ją napisać jak najszybciej. A już na pewno coś pojawi się po 21. Kończę wtedy swoje matury (tylko podstawa), niestety pod koniec czerwca będzie jeszcze egzamin zawodowy, ale z pójdzie już z górki. 
Mam przynajmniej taką nadzieję...

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Czekam na next i życzę multum weny.
    Karou

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się zaczyna i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału...


    A.W.

    OdpowiedzUsuń
  3. bĘdziesz jeszcze pisac???
    Karou

    OdpowiedzUsuń